Trochę mi dziwnie wyszła ta istotka; uznajmy, że to Tata Glucik, czy coś.
Lenistwa... nie było, nie ma i nie będzie. Przygotowań do świąt - za dużo. Babcia sobie wymyśliła obiad, który przerasta jej możliwości - nie jest już tak zdrowa jak kiedyś. Poza tym żadne z nas obżartuchy i jedzenia jest dużo za dużo. I co my z tym zrobimy?
No co?
Co???
:(
Ale przynajmniej dobre było. Pierogi z kapustą - mniam :3
No i karp. Jedyna ryba jaką jadam... No, jeszcze wędzoną makrelę, ale ona się nie liczy.