wtorek, 24 grudnia 2013

Lenistwo

Trochę mi dziwnie wyszła ta istotka; uznajmy, że to Tata Glucik, czy coś.
Lenistwa... nie było, nie ma i nie będzie. Przygotowań do świąt - za dużo. Babcia sobie wymyśliła obiad, który przerasta jej możliwości - nie jest już tak zdrowa jak kiedyś. Poza tym żadne z nas obżartuchy i jedzenia jest dużo za dużo. I co my z tym zrobimy?
No co?
Co???
:(
Ale przynajmniej dobre było. Pierogi z kapustą - mniam :3
No i karp. Jedyna ryba jaką jadam... No, jeszcze wędzoną makrelę, ale ona się nie liczy.

czwartek, 19 grudnia 2013

Gry online

Grałam sobie w jakąś głupią darmową grę online i wygrałam z jakimś ciulem, który wyzwał mnie od suki. I zastanawiam się, skąd w ludziach taka zawiść? Dziwne to dla mnie.
I takich sytuacji jest mnóstwo. Włączasz grę, w której występuje możliwość rywalizacji i komunikacji z innymi ludźmi, to właściwie na starcie możesz założyć, że prędzej czy później trafisz na niewyżytego hejtera który jeździ wszystkich od góry do dołu tylko dlatego, że jest gorszy.
Swoją drogą fajnie się takich trolluje. Ta satysfakcja, gdy się patrzy, jak ich wściekłość się potęguje...
No, ale najlepiej znaleźć grupkę znajomych i grać w miłym towarzystwie.
NO I ZNOWU JEST MIŁA ATMOSFERA :)
Taki tekst pojawiał się na chacie gildyjnym w WoWie, gdzie grałam z przyjaciółmi (wśród nich poznałam Łukasza zresztą :3). Zawsze znalazł się ktoś, kto to napisał, gdy po krótkiej ciszy (długie się nie zdarzały raczej) albo po małym spięciu (bo dużych nei było), wracaliśmy do przyjemnych rozmów. O czymkolwiek.
:3

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Ploteczki

Zawsze mnie zastanawiało, czemu to tak działa: zamiast zostać w budynku, gdzie jest cieplej i nie wieje, po zajęciach wychodzimi z naszej starej, skrzypiącej kamienicy i rozmawiamy, trzęsąc się z zimna - gdzie w tym logika?
Pewnie jej nie ma.
W każdym razie stoimy i plotkujemy i nim się obejrzymy, mija minut 20. Czasem nawet więcej! Nie zauważam upływu czasu, ale w sumie zawsze miałam z tym problemy, daltego też się dziwię, że zawsze, gdy coś gotuję, odstawiam gary od gazu na czas.
Ciekawe, może jestem stworzona do gotowania? 
Może to taki kucharski zmysł?! @_@
Wracając do plotek - najlepiej się rozmawia czekając na autobus. Obie strony są zaangażowane, bo wieje, bo zimno, a jak człowiek mówi i gestykuluje, to mu jakoś tak cieplej.
No i czas szybciej płynie.
Chociaż ja i tak wolę porozmawiać przy kubku ciepłych napojów, najlepiej w grubym sweterku, a na przystanku siedzieć ze słuchawkami na uszach.
Szkoda tylko, że moje się popsuły, ale nie mogę kupić nowych, bo zbieram na komputer.
Buuu : (

niedziela, 15 grudnia 2013

Kwiatki

No i uświadomiłam sobie coś - jak pojadę na święta, ktoś będzie musiał się zaopiekować moimi kwiatkami! Przecież ich ze sobą nie wezmę. Będę musiała poprosić Łukasza.
W sumie przywiązałam się już do nich trochę - fakt, trzy uśmierciłam własną głupotą (to moje pierwsze kwiatki i nie umiem się jeszcze nimi zbyt dobrze opiekować), ale pozostałe pięć ma się dobrze i kwitnąco! A że uczę się na własnych błędach to wiem, że następnym razem wszystkie przeżyją - tak, mam zamiar kupić sobie takie same, bo bardzo mi się podobały!
Po drugie mam dla nich przeurocze kremowo - zielone doniczki w kwiatki. Nie mogę pozwolić, by stały puste :3

sobota, 14 grudnia 2013

Pora grzewcza

Ahh te ciepłe kaloryfery - bez nich byłoby naprawdę ciężko. Nadal czuję to zimno panujące w mieszkaniu na Ruczaju - nie szło zwlec się z łóżka, tak bardzo dziewczyny je wyziębiały. Na noc (cudem!) zgodziły się ustawiać ogrzewanie na stopni - uwaga - piętnaście i byłabym gotowa przysiąc że wejście do łazienki rano było najgłupszą rzeczą, jaką można zrobić. Nawet wieczorem kąpiel była dla hardkorów, bo pozwalały sobie na ledwo osiemnaście stopni i nierzadko miałam wrażenie, że zwyczajnie zamarznę! To było straszne, okropne. Najlepsze było to, że same twierdziły, że jest ciepło, a siedziały cały dzień pod kołdrami w dwóch bluzach/ swetrach.

ALE MAM TO JUŻ ZA SOBĄ!
Teraz to ja dyktuję sobie temperaturę i przysięgam, że nigdy w życiu nie zgodzę się na to, by w moim mieszkaniu było zimno. Jest cieplutko, przytulnie i nic, tylko siedzieć, pić herbatkę i oglądać filmy, gdy za okrem szaleją wiatry.

piątek, 13 grudnia 2013

Szafa

Uwielbiam zapachy do szaf, wiecie?
W ogóle lubię wszystko, co pachnie. 
Ostatnio robiłam mały porządek z ciuchami i spostrzegłam, że mam tylko jedną czapkę. Do tego niszczą mi się rękawiczki.
Wyprałam sobie za to kurtkę i bardzo przyjemnie się ją teraz nosi :3
Gdy włożyłam na wieszaki wszystko to, co wisieć powinno, odkryłam, że w tej szafie robi się ciasno. Chyba powinnam w końcu coś wyrzucić, są tam rzeczy, które noszę nawet 5-6 lat!
Problem polega na tym, że bardzo przywiązuję się do swoich rzeczy. Buu :(

Piątek 13go

Dzisiaj piątek trzynastego - aż pomyślało mi się o tych wszystkich złych omenach... Choć muszę przyznać, że mój dzień nie należał do najbardziej szczęśliwych. Nawet teraz u mojej współlokatorki są koledzy i hałasują - taki już mój los widać. Do tego zasmrodzili mieszkanie najtańszym olejem, robiąc frytki na wielką skalę. Śmierdzi :(
Ciekawa jestem, skąd wziął się zabobon o czarnych kotach przebiegających drogę i przynoszących tym sposobem pecha. Nigdy mnie przez nie nic złego nie spotkało, a przecież to były w zamierzchłych czasach szanowane i często czczone zwierzęta.

Koniec zakupów

No i czeka mnie wydatek. Co poradzić?
Mój komputer się psuje.
Znowu.
Uznałam, że nie opłaca się go naprawiać i lepiej będzie, jak uzbieram na nowy sprzęt. Tym razem jednak zamiast laptopa kupię komputer stacjonarny - będzie łatwiej wymienić części jak coś się zepsuje, no i za mniejszą cenę dostanę towar lepszej jakości.
Poza tym laptopa nie wyrzucam - ani tym bardziej nie sprzedaję, bo się nie opłaca. Kiedyś, jak będę miała już święty spokój i zapewnioną nową "zabawkę", naprawię go. I będę na nim jedynie oglądać filmy i przeglądać Internet.
Obiecuję!

A póki co muszę sobie darować wszelkie zakupy. Żadnych nowych ciuchów - choćby nie wiem jak były tanie. Przydałyby mi się nowe buty, ale to musi poczekać, bo mam inny priorytet w tej chwili.
I zero słodyczy. DOSŁOWNIE.
Jak będę teraz chciała coś słodkiego, to będę musiała sobie upiec, o!

Jeśli będę się trzymała tych postanowień, może uda mi się uzbierać do lutego. Dwie części powinnam dostać od Łukasza, więc będzie taniej.

A póki co - dieta na słodkości. :(

Ale z mang nie zrezygnuję :>

Ludzie (nie)wierzący

Ostatnio miałam okazję pomyśleć o tym, co sądzę o ludziach wierzących, a konkretniej - o ludziach, którzy mając duże problemy idą do kościoła, chociaż nigdy nie mieli takiego zwyczają. Po prostu idą i... proszą. Nie przepraszają za popełnione błędy, nie dziękują - tylko proszą. Ni z tego ni z owego zaczynają zwracać się o pomoc do Boga, którego przez większość życia ignorowali; takie typowe, "jak trwoga to do Boga". Nie potrafię uszanować takiej postawy. Sama gdy do niego mówię, prędzej podziękuję albo za coś przeproszę, opowiem mu co o czymś myślę, ewentualnie się wyżalę, ale nie proszę, bo sama czuję się odpowiedzialna za własne życie. A przede wszystkim kocham Boga za ten świat, który nam stworzył i za tych wszystkich cudownych ludzi, których napotykam na swojej drodze i uważam, że gdybym nie potrafiła robić nic więcej ponad błaganie o pomoc, nie byłabym tego godna.

Zaległości

Czas wziąć się za nadrabianie zaległości - szczęśliwie zrobiłam porządek w trakcie choroby, gdy nie mogłam usiedzieć w łóżku. Przeniosłam wszystkie mangi na półeczki nad biurkiem i pozbyłam się wszystkich niepotrzebnych papierów.
(Ta tablica korkowa jest zmyślona, chociaż chciałabym taką mieć. Bardzo by mi się przydała)
Niestety mam zwyczaj w trakcie nauki rozwalać wszystkie notatki wokół biurka, w efekcie mój pokój wygląda teraz niemal jakby właśnie trwała sesja :D

Chorobo - papa!

Czas choroby już za mną - mam nadzieję. Przeleżałam prawie cały listopad i początek grudnia i przyznaję, że zrobiło się to upierdliwe. Lubię swoje studia, więc tęskniłam za zajęciami. Po drugie nauka języka wymaga ciągłych ćwiczeń i przez to mam duże zaległości - nie wszystko mogłam zrobić w domu.
Pogoda nie była zbyt ładna, więc przynajmniej pod tym względem niewiele przegapiłam.