sobota, 21 lipca 2018

Nowe stare życie


  Przez te prawie 4 lata wiele się zmieniło. Nie skończyłam studiów, za to skończyłam szkołę policealną. Znalazłam taką pracę, jakiej chciałam. Zaręczyłam się i właśnie kupujemy mieszkanie.

  Większości ludzi, z którymi wcześniej utrzymywałam kontakt, nie ma już w moim życiu. Niektórzy mnie zawiedli, innych zawiodłam ja. Z większością po prostu nie mam już wiele wspólnego, poszliśmy każde swoją drogą.

  Mam wrażenie, że jestem jeszcze większym dzieckiem niż byłam wcześniej. Może tylko trochę poważniejszym i nie bujającym tak w obłokach. Nadal cieszą mnie małe rzeczy, ale teraz już tylko po cichu.

  Od ostatniego wpisu na Gluciku byłam tak skupiona na osiągnięciu materialnych celów i wiązaniu koniec z końcem, że nie miałam nawet czasu myśleć. Stałam się osobą, która nie poddaje się autorefleksji, nie szuka w sobie błędów i ich nie naprawia. Miałam wrażenie, że brakuje mi na to czasu. Ale na coś takiego zawsze trzeba znaleźć czas - bo przecież bez tego żadna praca, żaden dom czy pieniądze nie sprawią, że coś się będzie dziać w środku człowieka. Bez tego jest się statycznym. Choćby wszystko wokół się zmieniło, sama się nie zmieniłam. Stałam się tylko bardziej zmęczona, zirytowana i ostrożna.

  Dlatego cieszę się, że kiedy dotarłam do tego punktu, dałam radę dać sobie kopa w przysłowiową dupę. Mam nadzieję, że powrót do korzeni, do pisania i do ludzi, którzy mnie do tego motywowali, nie jest tylko tymczasowy i przyczyni się do jakiegoś samorozwoju.

  Nie chodzi tu o jakieś dramatyczne zmiany. Po prostu zdałam sobie sprawę z tego, że mam już 25 lat. Czas leci tak szybko a ja tak mało jestem w stanie zrobić w ciągu dnia. Nigdy więc nie jest za wcześnie, by zacząć przemyślanie dbać o siebie i swoje otoczenie. Nadeszła pora, by zacząć rozsądnie zarządzać swoim czasem. Kiedyś to potrafiłam i mam nadzieję znów się tego nauczyć. Wracając do korzeni, zaczynam nowe życie, w którym jest miejsce na codzienne rytuały i świadome kształtowanie swojej osobowości. Potrzeba do tego dyscypliny, ale - paradoksalnie - wierzę, że to pozwoli mi na życie bardziej spontanicznie.

  Nie będzie ze mnie żaden couch. Nie potrafię doradzać ludziom w życiowych wyborach. Ale może chociaż nauczę się lepiej dokonywać swoich własnych.

  Minus obecnej sytuacji: Gluciki prawdopodobnie już mi tak dobrze nie wychodzą, więc pewnie straciły swój urok. :((