czwartek, 19 czerwca 2014

Syf czy nie syf, oto jest pytanie.


Zawsze mam problem z nazwaniem tego. ZAWSZE. Bo widzicie, nie bardzo rozumiem, jak powinno się rozdzielać syf od nie-syfu. Rozpatrzę problem na swoim przykładzie - odkurzone, wszystko czyste, kurze powycierane... Problem leży w tym, że jak wchodzi się do pokoju, wcale nie odnosi się takiego wrażenia - przez wszechobecne, nieuporządkowane notatki oraz puste butelki/kartony. Jak to nazwać? No naprawdę nie wiem. Czy to już syf, czy jeszcze nie? A jeśli nie - co to takiego?

Niezależnie od definicji,spróbuję to dziś ogarnąć, choć czasami myślę, że sprzątanie w trakcie sesji mija się z celem...
No i muszę cośtam poprać. Wiecie, jakie pranie jest irytujące, jak się nie posiada pralki? Grr.

Dziś dzień wolny. Jutro kolejny egzamin. Nie ogarniam. :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz